Ten krem przez dłuższy czas mi nie
wychodził. Na szczęście, jest bardzo prosty sposób na naprawienie
rozwarstwionej masy, więc się nie przejmowałam, ale z
niecierpliwością czekałam na dzień, gdy w końcu wyjdzie od
razu. Gdy nastąpił, byłam z siebie niezwykle dumna! Metodą prób
i błędów wypracowałam metodę, która sprawdza się niezawodnie i
dzisiaj Wam ją przedstawię.
Od kiedy zrobiłam go po raz
pierwszy, stał się moim numerem jeden. Krem na bezie włoskiej jest
znacznie mniej słodki, niż klasyczny buttercream. Jest przy nim więcej roboty i może się łatwo nie udać, ale warto się
nie poddawać, bo naprawdę świetnie się sprawdza. Masa jest
gładka, delikatna i nie zastyga skorupką, ma bardziej kremowe
wykończenie. Nadaje się do barwienia, jak i można dodać do niej
różnego rodzaju olejki czy ekstrakty, byle powstrzymać się przed
mieszaniem ze zbyt dużą ilością masła orzechowego… Ale to
historia na inny wpis.
Podstawę stanowi przepis
Yolandy Gampp z youtubowego kanału How
To Cake It, choć dodałam
do sposobu przygotowania coś od siebie.
Pamiętajcie o zajrzeniu na fanpage i Instagram i zostawieniu lajka!
Pamiętajcie o zajrzeniu na fanpage i Instagram i zostawieniu lajka!
Potrzebujesz:
-
400g cukru, osobno 350g i 50g
-
½ szklanki wody
-
8 dużych jajek w temperaturze pokojowej
-
455g miękkiego masła
-
1 łyżeczkę ekstraktu z wanilii lub innego dodatku smakowego
-
Mikser stacjonarny
-
Garnuszek z grubym dnem
-
Termometr cukierniczy (lub igłowy do pieczeni)
-
Silikonową szpatułkę
1. W misie miksera (przetartej
rozkrojoną połówką cytryny lub chusteczką nasączoną octem)
umieść białka jajek, dokładnie oddzielone od żółtek. Odrobina
żółtka czy jakiegokolwiek innego tłuszczu i białka się nie
ubiją!
2. W garnuszku podgrzej wodę i 350g
cukru. Mieszaj, dopóki cukier się nie rozpuści, podgrzewaj wciąż
na małym ogniu. Możesz cukier walać wrzątkiem, wtedy szybciej się
rozpuści i unikniesz ryzyka krystalizacji.
3. Umieść w garnuszku termometr
cukierniczy. Gdy syrop osiągnie 105 stopni celsjusza, zacznij ubijać
białka.
4. Gdy białka osiągną tzw. „soft
peaks”, czyli konsystencję, gdy po wyciągnięciu mieszadła masa
powoli opada, formując delikatne wierzchołki, wsypuj pozostały
cukier łyżka po łyżce. Przed dodaniem kolejnej porcji, dokładnie
wmieszaj wcześniejszą. Ubij białka do uzyskania sztywnej piany
(tzw. „stiff peaks”).
5. Obserwuj termometr. To bardzo
ważny moment! Temperatura powinna wynosić dokładnie 118 stopni, ni
mniej, ni więcej. Natychmiast zdejmij garnek z ognia i, nie
przerywając ubijania, cienką strużką powoli wlewaj syrop do
białek. Mikser powinien być ustawiony na najwyższe obroty, aby
syrop tylko zaparzył białka, ale ich nie ściął.
6. Pozostaw pracujący mikser na
około 8-10 minut, aż masa się ochłodzi. Miska powinna być w
temperaturze pokojowej. Białka powinny być gęste i błyszczące.
W tym momencie mamy bezę włoską.
Możemy ją wykorzystać do upieczenia bezików (są delikatniejsze
od tradycyjnych), pokryć nią tartę i lekko opalić w piekarniku
lub palnikiem, użyć jako bardzo lekkiego kremu do babeczek… Lub
przejść dalej i zrobić krem maślany!
7. Masło powinno być miękkie
(lekkie naciśnięcie palcem robi widoczne wgłębienie) i pokrojone
na małe kawałki. Wrzucamy po 2-3 kawałki, cały czas miksując i
pozwalając masie wchłonąć tłuszcz. W razie potrzeby, gdyby masło
osiadało na ściankach miski, zeskrobujemy je szpatułką.
8. Masa może początkowo wyglądać,
jakby się zważyła. Nie należy się zniechęcać, jeśli beza nie
była ciepła i masło było dodawane w odpowiednim tempie, wszystko
powinno się zejść i w efekcie otrzymamy leciutki i pyszny krem, do
którego możemy dodać wanilię, czekoladę, miętę, a nawet jakiś
alkohol. Byle nie przedobrzyć z ilością. :)
Dobre rady:
- A co zrobić, gdy jednak masa się
nie zejdzie i skończymy z zupą?
Byłam tam, widziałam ten
maślano-serwatkowy koszmar, załamywałam ręce… I znalazłam
rozwiązanie. Wystarczy podgrzać w mikrofalówce 2-3 łyżki masy i
dodać ją do zważonego kremu. Wystarczy góra 5 sekund
podgrzewania, nie więcej, bo białka się zetną i skończymy ze
słodką jajecznicą. Podgrzana masa powinna być lekko ciepła,
masło powinno się rozpuścić. Ubijamy na wysokiej prędkości, aż
krem się ustabilizuje. Nie powinno to zająć więcej, niż 5 minut.
Próbowałam też innych sposobów (wstawienie do lodówki,
zamrożenie, podgrzewanie nad garnkiem z wodą…), lecz tylko ten
okazał się skuteczny i wiele razy mnie uratował.
- Co zrobić, gdy nie ma termometru?
Cóż, będę brutalnie szczera –
zrezygnować. Beza włoska jest w zasadzie niewykonalna bez
termometru. Istnieje sposób na ocenę temperatury cukru, lecz jest
on bardzo intuicyjny i chwila zwłoki może nas kosztować 8 jajek i
prawie pół kilograma cukru. Jeśli jednak chcesz spróbować,
możesz wlać trochę syropu do szklanki z zimną wodą. Powinna
utworzyć się miękka, plastyczna kulka, którą łatwo zgnieść w
palcach. Jeśli syrop opada wstążką na dno – jest zbyt zimny.
Jeśli kulka jest twardsza i nie daje się łatwo zgnieść – już
za późno. Wciąż możemy wykorzystać taki syrop do zrobienia
marshmallows, toffi lub nugatu (też z białek), ale do bezy się nie
nadaje.
- Czy można zrobić IMB bez
stacjonarnego miksera?
Oczywiście, ale będzie to wymagało
anielskiej cierpliwości, siły do trzymania ręcznego miksera, a
najlepiej pomocy drugiej osoby przy wlewaniu syropu. Ręczny mikser
ma też mniejszą moc i czas ubijania bezy znacznie się wydłuża.
Mimo że jest to dość trudny krem,
bardzo go lubię. Ma świetną konsystencję, nie czuć w nim
kryształków cukru, jak w tradycyjnym buttercream, nadaje się
do przekładania lub po prostu, jako krem na babeczki. Warto dać mu
szansę, nawet jeśli będzie nas to kosztowało zakup miksera
stacjonarnego.
Można go przechowywać w lodówce
(przed użyciem należy pozwolić mu dojść do temperatury pokojowej
i krótko rozmieszać) lub mrozić. Byle nie przyszło Wam do głowy
rozmrażanie w mikrofalówce!
Jakie są Wasze ulubione kremy? :)
Czy ten krem nadaje sie do robienia dekoracji, np.kwiatkow?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za późną odpowiedź!
UsuńTak, można nim robić dekoracje, jest delikatny i kremowy, ale dobrze trzyma kształt. Kwiatki najlepiej zamrozić przed położeniem na tort.
Witam.A ja jestem ciekawa tych dodatkow smakowych jak np. mus truskawkowy czy czekolada czy karmel ,chodzi mi o konkretne proporcje skladnikow na krem i takie dodatki smakowe,bo sam krem jest co tu mowic lekko mdly,sam aromat niewiele zmienia.
OdpowiedzUsuńDzień dobry!
UsuńNajczęściej dodaję "na oko", wszystko zależy od tego, jaki efekt chcemy uzyskać. W przypadku karmelu lub czekolady są to najczęściej 3-4 łyżki na porcję kremu. Jeśli chodzi o kawę, zalewam 4 łyżeczki rozpuszczalnej około 1/3 szklanki zimnej wody i dodaję po łyżce, aż jestem zadowolona. Mocno skoncentrowane olejki dodaję po kilka kropel, smakowe alkohole (np. likier miętowy) po łyżeczce. Kluczem jest próbowanie kremu i odnalezienie takich proporcji, które nam będą najbardziej smakować. :)
Czy taka ilość kremu starczy mi na otynkowanie tortu piętrowego 30x23x16?
OdpowiedzUsuń