W zasadzie cokolwiek z miętą
smakuje wspaniale, może z wyjątkiem lukrecji. To ciasto
zdecydowanie jest na liście moich ulubionych właśnie ze względu
na cudowny, miętowy smak i zapach połączony z chrupkością
czekoladowej bazy. Wiem, że wiele osób ta kombinacja odrzuca, ale
chociaż spróbujcie – nie będziecie zawiedzeni! Jest to ulubione
ciasto przyjaciela mojej mamy, któremu zdarzało się wpaść w
odwiedziny ze składnikami i od progu poprosić: „Aniu, zrobisz mi
to pyszne zielone ciasto?”. Jak mogłam odmówić? :)
Ciasto jest wzorowane na drinku o
tej samej nazwie. Powstało około 1950 roku i zawojowało
amerykańskie stoły dzięki swojej delikatnej, piankowatej
strukturze. Do dziś jest bardzo popularne, choć coraz częściej
żelatynę zastępuje się w przepisie piankami marshmallows. Przepis
jest wzorowany na recepturze Doroty z bloga
Moje wypieki, choć oczywiście wprowadziłam swoje zmiany.
Potrzebujesz:
Na spód:
350g markizów z czekoladą (lub
dowolnych innych, możesz eksperymentować ze smakami!)
60g roztopionego masła
Na wypełnienie:
160g białych pianek marshmallows
145ml tłustego mleka 3,2%
75ml likieru miętowego (na przykład
Crème
de menthe)
400ml schłodzonej kremówki 36%
1. Zmiel markizy w malakserze lub
blenderze. Dodaj masło, zmieszaj jeszcze chwilę, aż masa będzie
wyglądała jak mokra ziemia. Jeśli nie masz malaksera, dobrym
sposobem jest pokruszenie ciasteczek przy pomocy wałka do ciasta.
Nie musisz nawet wyjmować ich z opakowania, uderzaj tubę wałkiem,
aż zawartość będzie sypka. Ewentualne nierozbite kawałki włóż
do wytrzymałej torebki i pokrusz dokładniej. Okruszki przesyp do
garnka, dodaj masło i wymieszaj dokładnie.
2. Wysyp masę na formę do tarty z
wyjmowanym dnem, o średnicy 24-26cm. Dłońmi lekko zwilżonymi wodą
ugnieć ciasteczka, aby utworzyły cienką skorupkę. Wstaw całość
do lodówki i pozostaw do schłodzenia.
3. Mleko wlej do garnuszka, dodaj
pianki. (W mojej okolicy ciężko jest dostać całkiem białe
pianki, najczęściej są dwukolorowe, więc gdy mam więcej czasu,
kupuję więcej opakowań i po prostu je przecinam posmarowanymi
olejem nożyczkami kuchennymi lub nożem. Biała część ląduje w
masie, a różowa zaraz jest wyjadana.) Gotuj mleko z piankami na
małym ogniu, cały czas mieszając. Uważaj, aby nie doprowadzić
mleka do wrzenia, inaczej żelatyna w piankach nie zadziała. Jeśli
widzisz, że mieszanka robi się niebezpiecznie ciepła, zdejmij ją
z gazu. Pozostaw do ostygnięcia.
4. Ubij kremówkę do stanu miękkich
wierzchołków. Śmietana jest wtedy gęsta, ale opada z mieszadła,
tworząc łagodnie wierzchołki, które tylko częściowo trzymają
kształt.
5. Dodaj schłodzone mleko z
piankami do kremówki, wymieszaj dokładnie. Dodaj likier (możesz
dolać mniej, jeśli nie lubisz intensywnego smaku mięty), wymieszaj
jeszcze raz.
6. Wyjmij spód z lodówki i wylej
na niego masę piankową. Wyrównaj wierzch, kilka razy postukaj
delikatnie spodem formy o stół, aby uwolnić pęcherzyki powietrza.
Wstaw do lodówki na 4-5 godzin lub całą noc, aby masa stężała.
I gotowe!
Ciasto wydaje się skomplikowane,
ale tak naprawdę robi się je góra godzinę, nie licząc tężenia
w lodówce. Jest przepyszne, delikatne i intensywnie miętowe, co
tylko podkreśla czekoladowo-ciasteczkowy spód. Najlepsze jest w nim
to, że możecie kombinować ze smakami skorupki. Robiłam je kiedyś
na spodzie z ciasteczek kokosowych, dodawałam wiórki kokosowe,
startą czekoladę, kakao… Niektórzy robili nawet na herbatnikach
amaretto i mówili, że było pyszne. Czasem ciężko jest dostać
likier miętowy, ale nie poddawajcie się – to ciasto jest warte
zachodu!
Lubicie miętę w wypiekach?
Uwielbiam miętę w wypiekach !!! Moja mama też była by zachwycona.
OdpowiedzUsuńOd razu mi się skojarzyło z czekoladkami After Eight, więc nie pogardziłabym i takim ciastem :) Zapisuję na listę rzeczy do zrobienie, gdy tylko będę miała normalną kuchnię i ochotę, bo coś wreszcie pokombinować! :D
Marta
Jest też pyszna czekolada, bodajże Terravita, z dodatkiem mięty. :) kiedyś jadłam w dużych ilościach, mimo że nie lubię gorzkiej czekolady.
UsuńDo tego ciasta w zasadzie wystarczy foremka do ciasta, lodówka, mikser, garnek i kuchenka, więc nawet w remontowanej kuchni da radę je zrobić. :)
Czekoladę też kojarzę, mama pochłania a ja się dołączam :D
UsuńMusimy w końcu sprowadzić mikser do domu, to się zabiorę do roboty :)
Marta