Znają je wszyscy, przepisów jest
masa, a ten, którym się inspirowałam, pochodzi z pierwszego
odcinka tegorocznej serii GBBO. Nie obyło się bez przygód w czasie
przygotowania, ale ostatecznie wyszło smaczne i tego się trzymam!
Najpierw okazało się, że mam za
mało cytryn. Potem zauważyłam, że nie mam mielonych migdałów.
Niestety, nie mogłam pójść do sklepu, było po 21 w niedzielę i
raczej nie było szans, abym szybko znalazła coś otwartego, w czym
akurat byłyby potrzebne mi składniki. No nic, poradziłam sobie. W
przepisie była wspomniana ciepła woda do rozrzedzenia mikstury,
gdyby była zbyt gęsta. Faktycznie, była trochę mało plastyczna,
więc wlałam wrzątek i byłam z siebie zadowolona. Rozgrzałam
piekarnik, raz jeszcze zerknęłam na przepis… I okazało się, że
w trybie natychmiastowym muszę wyjść z domu. No nic. Ciasto szybko
przelałam do foremki, wrzuciłam do wyłączonego (ale częściowo
nagrzanego) piekarnika i wyjechałam z piskiem opon. Gdy wróciłam,
jakieś pół godziny później, zapomniałam, że miałam jeszcze
raz sprawdzić przepis… Włączyłam od nowa piekarnik i dopiero po
jakichś 10-15 minutach moją uwagę zwrócił kartonik z jajkami…
Zamknięty kartonik. Zapomniałam dodać jajka!
Akcja ratownicza była szybka i
sprawna. Ciasto zdążyło już trochę się zsiąść na spodzie,
ale to nic. Przerzuciłam to, co się dało do miski, wymieszałam
dokładnie, ostudziłam, wrzuciłam jajka, nie bawiłam się już w
odgrzebywanie na wpół upieczonego ciasta. Znów wypełniłam
foremkę, wstawiłam i modliłam się do wszystkich bogów, by jednak
było dobre. I było, choć te wstępnie spieczone kawałki zrobiły
się twarde jak kamień, ale do przełknięcia. Wniosek na
przyszłość? Nie róbcie ciasta o 22 w niedzielę, bo zawsze coś
pójdzie nie tak. :) A teraz przepis!
Potrzebujesz:
Potrzebujesz:
Na ciasto:
250g mąki
2,5 łyżeczki proszku do pieczenia
250g miękkiego masła
250g cukru
4 jajka
skórkę otartą z 2 cytryn
3 łyżki maku
Do nasączenia:
8 łyżek soku z cytryny
8 łyżek cukru
2 łyżki wody (lub soku z cytryny,
jeśli lubicie bardziej kwaśne)
Na lukier:
100g cukru pudru
odrobinę soku z cytryny
1. Przesiej mąkę i proszek do
pieczenia do dużej miski. Dodaj resztę składników (pamiętaj o
jajkach!) i wymieszaj mikserem do połączenia. Jeśli ciasto jest
zbyt gęste, dodawaj gorącą wodę, aż osiągnie konsystencję
śmietany.
2. Przełóż ciasto do foremki (w
moim przypadku 26cm średnicy) i piecz w temperaturze 180 stopni
Celsjusza przez 30 minut, sprawdzając co jakiś czas patyczkiem, czy
jest gotowe.
3. Do rondelka wsyp cukier, wlej sok
i wodę. Gotuj na małym ogniu, aż cukier się rozpuści. Od
zagotowania potrzymaj na ogniu jeszcze 2 minuty i odstaw do
ostygnięcia.
4. Wyjmij ciasto z piekarnika. Przy
pomocy wykałaczki ponakłuwaj gęsto powierzchnię. Używając łyżki
lub pędzelka kuchennego, nałóż na ciepłe ciasto 1/3 syropu,
odstaw na parę minut, aby się wchłonął. Zrób jeszcze więcej
nakłuć, dodaj resztę syropu i pozostaw do ostygnięcia.
5. Gdy ciasto będzie w temperaturze
pokojowej, wyjmij je z foremki. Przesiej cukier puder i dodawaj po
trochu sok z cytryny, aż osiągniesz gęsty, ale lejący się
lukier. Pokryj nim powierzchnię ciasta. Opcjonalnie możesz posypać
lukier makiem lub kandyzowaną skórką cytrynową.
I gotowe!
Prawda, że szybkie i proste? Choć
oryginalny przepis był bardziej złożony, wydaje mi się, że to,
co osiągnęłam jest równie dobre i na pewno będę robić to
ciasto w przyszłości. Przez pęknięcie wygląda bardziej jak madeira cake, niż lemon drizzle, ale smak nie pozostawia złudzeń. Gdyby nie moje przygody podczas
przygotowania, na pewno byłoby lepsze, ale nie mogę narzekać –
jak na dodawanie jajek do częściowo upieczonej masy, wyszło bardzo
dobrze! Zostało zjedzone bardzo szybko, a to najlepiej o nim świadczy. :)
Jakie przygody Wy mieliście w
kuchni?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz