Potrzebowałam przepisu na miękkie
pierniczki.
Tak na szybko, gdy o 21 wpadłam na
pomysł, który opiszę Wam w następnej notce. Siadłam do Internetu
i zaczęłam szukać odpowiedniego przepisu, ale żaden mi nie
pasował. A to zawierał miód, a to słodzikiem była melasa albo
trzeba było zostawić ciasto na 24 godziny w lodówce…
Postanowiłam, że na bazie znalezionych przepisów stworzę swój,
na potrzeby chwili. I muszę przyznać, że wyszło całkiem dobrze.
Pierwsza próba była za mało
słodka, choć z lukrem smakowała w sam raz. Ciasto z drugiego
podejścia było zbyt rzadkie, lepiło się do wszystkiego i ciężko
było je rozwałkować. Dopiero trzecia próba (dobrze po 23) wyszła
tak, jak powinno być i dziś zaprezentuję Wam ten improwizowany
przepis! Z podanych składników wychodzi około 60-70 pierniczków o
średnicy 3cm.
Potrzebujesz:
450g mąki +trochę do podsypywania
100g cukru brązowego
200g przesianego cukru pudru
1 łyżkę kakao
2 duże jajka
100g masła
3 łyżki jogurtu
30g przyprawy do piernika
1 łyżeczkę sody oczyszczonej
7g suchych drożdży
1. Mąkę, cukier puder, kakao,
sodę, przyprawę i drożdże wymieszaj w misce. W środku zrób
wgłębienie, wbij jajka i wlej kogurt. Wymieszaj krótko łyżką.
2. Brązowy cukier i masło podgrzej
w rondelku do rozpuszczenia. Odstaw do przestygnięcia. Ciepłą (ale
nie gorącą) masę wlej do ciasta i wymieszaj.
3. Ciasto przełóż na wysypaną
mąką powierzchnię i krótko zagnieć, aż osiągniesz gładką
kulę. Jeśli będzie zbyt wilgotne, podsyp trochę mąki. Odstaw na
10 minut.
4. Rozwałkuj ciasto na grubość
ok. 0,3mm. Wycinaj dowolne kształty i przekładaj na blachę
wyłożoną papierem do pieczenia. Piecz 5-7 minut w piekarniku
rozgrzanym do 180 stopni Celsjusza. Im dłużej będziesz piec, tym
twardsze będą pierniki. Polukruj, gdy będą jeszcze ciepłe (do
200g cukru pudru dodawaj po łyżeczce wodę lub sok z cytryny, aż
osiągnie lejącą, gładką konsystencję). Przechowuj w szczelnym pojemniku z ćwiartką jabłka, aby zachowały wilgotność.
I gotowe!
Pierniczki robi się naprawdę
szybko, są aromatyczne, chrupkie na zewnątrz i mięciutkie w
środku. Polane lukrem są idealne na ostatnią chwilę. Dzięki
sodzie i drożdżom bardzo ładnie rosną, nie potrzebują wyrastać
przed pieczeniem. Będą idealne do mojego niecnego planu, który
przetestuję w weekend i w poniedziałek Wam opiszę. Jak myślicie,
co to może być? :)
Super, mam nadzieję, że uda mi się przetestować na Święta!
OdpowiedzUsuńMarta
Trzymam kciuki! Robi się je naprawdę ekspresowo i są pyszne. :)
Usuń