Pamiętam, jak długo zajęło mi
przekonanie mojej pierwszej zleceniodawczyni, by nie robić ciasta z
bitą śmietaną. Wręcz do końca próbowała przemycić ten
składnik, a ja twardo protestowałam. Dziś powiem Wam dlaczego.
UWAGA! Będzie chemia!
Ciasto, które szykowałam, było
ciężkie. Naprawdę, nie żartuję. Ważyło spokojnie z 7-8
kilogramów, miało trzy warstwy (w tym jedną w kształcie
samochodu) i miało wystarczyć na prawie 70 osób. Czy bita śmietana
wytrzymałaby takie obciążenie?
Oczywiście, że nie.
Proces ubijania śmietany polega na
tym, że cząsteczki tłuszczu tracą swoją membranę i odsłaniają
rdzeń, który ma silnie hydrofobiczne cechy („ucieka” od wody).
Cząsteczki te zbijają się w grupy, więżąc między sobą cząstki
powietrza i tak powstaje leciutka pianka. Podstawą jest tu tłuszcz,
więc im wyższa jego zawartość, tym lepiej dla nas. Oczywiście,
da się ubić mleko, śmietanę 18 czy nawet 12, ale raz, że zajmie
to bardzo długo, a dwa – szybko opadnie.
Kluczem do sukcesu jest tutaj
temperatura. Wystarczy spojrzeć na masło nasze powszednie – w
lodówce jest jak kamień, w temperaturze pokojowej nabiera
smarowności, a nawet może się rozpuścić, gdy jest wyjątkowo
gorąco. To samo dzieje się z tłuszczem w bitej śmietanie. Gdy
jest chłodny, świeżo ubity, trzyma się świetnie, lecz bardzo
szybko temperatura wzrasta i zaczyna się rozwarstwianie. Pamiętacie,
co mówiłam o cząstkach hydrofobicznych? Tak bardzo boją się
wody, że zbijają się jeszcze bardziej, a nasza pianka zaczyna
podchodzić wodą. Śmietana rozdziela się na wodę i tłuszcz.
Ciasto przełożone bitą śmietaną
nie wytrzymałoby kilkunastu godzin od przełożenia do podania.
Musiałoby być cały czas w chłodzie (co jest nierealne podczas
transportu), a jednocześnie nie wytrzymałoby ciężaru. Wszystko by
się zapadło, tworząc rozwarstwioną kałużę. Jednak nie ma co
przekreślać bitej śmietany. Jest ona świetnym dodatkiem do
lekkich, puszystych ciast takich, jak biszkopt czy pavlowa. Jeśli
nie będzie wystawiona na działanie ciepła, ciasto powinno
przetrwać przez dłuższy czas, a porowata struktura z łatwością
wchłonie nadmiar wody.
Czy da się jednak zrobić bitą
śmietanę, która będzie wytrzymała? Tak, można ją
ustabilizować, jednak wymaga użycia piping gel (żel do wyciskania?
Chyba taka jest jego polska nazwa). Żel domowej roboty składa się
z żelatyny, wody i syropu glukozowego, całkiem łatwo go wykonać,
ale czy jest to warte zachodu? Moim zdaniem, nie.
Ciasta z bitą śmietaną są
szczególnie popularne latem, gdy na rynku są świeże owoce, gdy
woli się lekkie desery i wtedy chmurkowata tekstura śmietanki jest
w sam raz. Jeśli jednak chcemy użyć jej do ciast rzeźbionych czy
kilkupoziomowych, zdecydowanie lepiej użyć cięższego, ale
zapewniającego stabilność kremu maślanego. Ze swojej strony mogę
polecić Italian meringue buttercream (przepis
na blogu). Jest pyszny, kremowy i nie opadnie w najmniej
spodziewanym momencie. A bitą śmietanę lepiej zostawić na inną
okazję.
Lubicie ciasta z bitą śmietaną?
P.S.
Szczegóły ubijania śmietany
zaczerpnęłam z książki „Gotowanie dla geeków” autorstwa
Jeffa Pottera.
Pamiętajcie również o zajrzeniu
na Fanpage i Instagram, gdzie codziennie pojawia się coś nowego. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz