Moja mama uwielbia ptysie.
Najlepsze są te z bitą śmietaną,
z grubą warstwą cukru pudru, mięciutkie i delikatne. Mnie bardziej
smakują te wypełnione kremem (na przykład tym kremem bydyniowym),
choć nie ma znaczenia, co znajdzie się w środku – i tak są
pyszne! I, wbrew pozorom, bardzo szybkie do wykonania.
Pierwsze ptysie zrobiłam dość
niespodziewanie. Ot, zachciało mi się czegoś słodkiego. Nie
bardzo wiedziałam, na co mam ochotę, aż przypomniałam sobie o
tych miękkich pysznościach i stwierdziłam, że to jest to. Akurat
tego popołudnia mama szykowała się do wyjścia na jakąś imprezę
i gdy weszła do kuchni, nie mogła uwierzyć, że pod jej dość
krótką nieobecność udało mi się zrobić całe dwie blachy
ptysiowych skorupek. Jest to więc deser idealny na ostatnią chwilę,
do zrobienia w góra godzinę, a jednocześnie bardzo efektowny.
Ciekawostka językoznawcza –
francuska nazwa tego ciasta (pâte à choux) nawiązuje do kształtu
upieczonych ptysi, które przypominają kształtem malutkie kapustki
(choux). Prawda, że urocze? :)
Potrzebujesz:
250ml wody
75g masła
155g mąki chlebowej
4 jajka
dowolne wypełnienie (krem, budyń,
bitą śmietanę…)
cukier puder do oprószenia
1. W garnku z grubym dnem doprowadź
do wrzenia wodę z masłem. Gdy tylko zacznie wrzeć, zdejmij z
palnika.
2. Dodaj mąkę i zacznij
energicznie mieszać masę. Na początku będzie rzadka, ale szybko
zgęstnieje. Ucieraj, aż ciasto będzie gładkie, spójne i nie
będzie przyklejać się do ścianek. Pozostaw na 3-5 minut do
przestygnięcia.
3. Zacznij dodawać jajka. Wbijaj je
pojedynczo i po każdym energicznie ubijaj masę. Powinieneś
otrzymać gładką, błyszczącą pastę. Teraz możesz przełożyć
ją do rękawa cukierniczego lub wykładać na blaszkę łyżeczką.
4. Wyłóż blachę do pieczenia
papierem i delikatnie zwilż go wodą. Para wodna sprawi, że
zewnętrzna część ptysia będzie bardziej chrupka i będą ładniej
rosły. Nagrzej piekarnik do 220 stopni.
5. Przy pomocy łyżeczki lub rękawa
cukierniczego, wykładaj ciasto na blachę w dość dużych odstępach
– bardzo urośnie. Piecz około 20-25 minut, aż będą wyrośnięte,
złociste i chrupkie.
6. Zaraz po wyjęciu z piekarnika,
nakłuj każdą bułeczkę wykałaczką, aby pozwolić uciec parze
nagromadzonej w środku. Jeśli tego nie zrobisz, mogą zawilgotnieć
i stracą chrupkość.
7. Gdy ptysie ostygną, napełniaj
je dowolnym wypełnieniem i oprósz cukrem pudrem.
I gotowe!
Za pierwszym razem bardzo się
bałam, że coś pójdzie nie tak, lecz ciasto parzone bardzo ciężko
jest popsuć. Stanowi ono podstawę dla wielu francuskich deserów
takich jak profiterolki, eklery czy bardzo efektowne croquembouche
(wysoka wieża zbudowana z ptysi i okryta „anielskimi włosami” z
karmelu). Wypełnienie zależy tylko od Waszej wyobraźni i
preferencji. Możecie łatwo i szybko zachwycić rodzinę i znajomych
pyszną przekąską.
Jakie ptysie wolicie, z kremem czy z
bitą śmietaną?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz