Te ciasteczka są tak dobre, że nie
sposób się od nich oderwać.
I wiem, wiem, to samo mówiłam przy
okazji ciasteczkowych
miętówek, samoas,
ciasteczek czekoladowo-pomarańczowych
i pierniczków…
Ale to jest wyższy poziom uzależnienia, wierzcie mi. Kojarzycie
ciasteczka korzenne sprzedawane w takich dużych wiaderkach?
Dzisiejsze smakują dokładnie tak, jak one – tylko lepiej. Nie
wierzyłam, dopóki nie spróbowałam.
Ciasteczka wywodzą się z tradycji
czeskich emigrantów, którzy przybyli do Stanów Zjednoczonych w
XVIII wieku. Tradycyjnie pieczone w okresie świąt Bożego
Narodzenia, stanowiły centralny punkt obchodów do tego stopnia, że
najcenniejszym prezentem dla państwa domu były własnoręcznie
wykonane wycinaczki do ciasteczek, najczęściej w kształcie
zwierząt. Czeskie wypieki szybko zdobyły popularność wśród
innych grup społecznych i dziś można bez problemu kupić te
pyszności w całych Starach. Oryginalny przepis zawiera melasę,
którą postanowiłam zastąpić miodem – i myślę, że wyszło im
to na dobre!
Sekretem jest bardzo cienkie
rozwałkowanie ciasta, co nadaje ciasteczkom charakterystyczną
chrupkość. Jeśli będą zbyt grube, zamiast chrupkości uzyskacie
efekt mordoklejki, co jednak wcale nie jest złe. Radzę zrobić dwie
porcje – grubszą i cieńszą, i samemu ocenić, jaki efekt lubi
się bardziej. :)
Potrzebujesz:
2 łyżki zimnego masła
2 szklanki mąki (300g)
½ szklanki miodu (60g)
¼ szklanki cukru (30g)
2 łyżki oleju
1 łyżeczkę cynamonu
½ łyżeczki mielonego imbiru
½ łyżeczki goździków
½ łyżeczki ziela angielskiego
½ łyżeczki sody
szczyptę gałki muszkatołowej
szczyptę soli
0. Cynamon, imbir, goździki, ziele,
gałkę i sól rozbij w moździerzu, aż uzyskasz drobną przyprawę.
Możesz również użyć do tego młynka do kawy.
1. Wszystkie składniki poza olejem
umieść w malakserze lub blenderze i zmieszaj do połączenia.
Ciasto wyłóż na blat, dodaj olej i zagnieć krótko w zwartą
kulę. Schłódź 15-20 minut.
2. Schłodzone ciasto połóż na
lekko oprószonym mąką kawałku papieru do pieczenia, posyp lekko
większą ilością mąki i przykryj drugim kawałkiem papieru.
Rozwałkuj jak najcieniej dasz radę, co jakiś czas posypując
wierzch małą ilość mąki, aby ciasto nie kleiło się za bardzo
do papieru. Wytnij dowolne kształty i bardzo ostrożnie przełóż
na blachę do pieczenia. Piecz 5-6 minut w temperaturze 190 stopni.
Ciasteczka są gotowe, gdy leciutko zbrązowieją na brzegach.
I gotowe!
Nie przesadzam, te ciastka są
genialne. Intensywnie korzenne, aromatyczne, chrupkie, a jednocześnie
rozpływające się w ustach. Nadają się nie tylko do przegryzania
– pokruszone mogą służyć jako posypka do budyniu czy lodów,
dzięki czemu nadadzą im wyjątkowości. Spróbujcie, a na pewno się
nie zawiedziecie!
Lubicie takie korzenne wypieki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz