Zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia.

Rosyjskie tylki cukiernicze – czyli kwiatki instant

/
4 Comments

Zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia.

Przyznajcie, czy to nie jest genialne? Wystarczy ścisnąć worek cukierniczy, pociągnąć do góry i wychodzi śliczny kwiatek, dosłownie w sekundę. Żadnego kombinowania z końcówkami, odpowiednim ułożeniem dłoni... Wydają się idealnym rozwiązaniem dla dekoratorskich leniuszków, choć w rzeczywistości nie jest aż tak łatwo. Ale o tym za chwilę.

Czym są rosyjskie tylki?

Przyjęło się nazywać je rosyjskimi, choć spotkałam się również z informacją, że pochodzą z Włoch. Opanowały Internet parę miesięcy temu i od tamtej pory pojawiają się regularnie na zdjęciach słodkości z całego świata. Podczas gdy tradycyjne tylki służą jako pomoc w drodze do celu, wyciskając pojedyncze płatki, rosyjskie pomagają wycisnąć całe kwiaty, głównie tulipany, róże, goździki i kilka innych, których nie umiem zidentyfikować (jeśli ktoś zna się na florystyce – niech da znać, chętnie poszerzę horyzonty :) ). Każdy kwiat występuje w kilku różnych wersjach, różniących się zagęszczeniem płatków i układem, choć różnice są niewielkie, co dostrzeżecie na zdjęciach. Są również tylki do pojedynczych płatków, na przykład do chryzantem, ale dziś zajmiemy się tymi najpopularniejszymi.

Jak ich używać?

Jak wspomniałam wyżej, użycie rosyjskich tylek jest bardzo proste – wystarczy włożyć końcówkę do worka cukierniczego, napełnić go kremem, odciąć nadmiar torebki, umieścić wylot około 2-3 milimetrów nad powierzchnią ciasta, ścisnąć worek i pociągnąć powoli do góry. Najlepiej wyciskać na ciasto już pokryte cienką warstwą kremu, inaczej kwiatki mogą nie chcieć się przyklejać. Najlepiej wyglądają kompozycje z kilku różnych kwiatów, przeplatane delikatnymi listkami. Jeśli chcecie użyć dwóch kolorów kremu, najpierw nałóżcie go na ścianki worka, a następnie uzupełnijcie środek inną barwą.



Jaki krem jest najlepszy?

To w zasadzie najważniejsze pytanie, jakie trzeba zadać, recenzując rosyjskie tylki. Najważniejsze, aby krem nie był ani zbyt miękki, ani zbyt zwarty. Do zrobienia tortu na sześćdziesiąte urodziny sąsiadek wykorzystałam krem na bezie włoskiej (przepis tu) – widać, że kształty są dokładnie odwzorowane, krem nie zbija się nieestetycznie i linie są dobrze zarysowane, choć kilka kwiatków musiałam powtórzyć. Na babeczkach wykorzystałam krem na bezie szwajcarskiej (tu znajdziecie przepis), który jest bardziej delikatny i przez to ma tendencję do zbijania się i, brzydko mówiąc, rozmaślania na cieście. Najczęściej wykorzystuje się krem maślany w stylu amerykańskim (tu przepis), choć dopiero po dodaniu większej ilości mleka – wcześniej jest zbyt twardy i ciężko jest wycisnąć kształt, szczególnie przy cieńszych wzorach. Najlepiej samemu poeksperymentować z różnymi kremami, zobaczyć, z czym najlepiej się pracuje i doprowadzić recepturę do perfekcji. Nie jestem fanką kremu amerykańskiego, więc używam tego na bezie włoskiej. Sprawdza się dobrze i smakuje o niebo lepiej.



Gdzie je dostać?

Rosyjskie tylki szybko zdobyły popularność i można je już znaleźć w polskich sklepach internetowych i na portalach aukcyjnych. Najczęściej dostępne są zestawy po 5-10 sztuk, pojedyncze wzory lub duże zestawy po 30-40 sztuk. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy jest potrzebna aż tak duża ilość – jak pewnie zauważycie na zdjęciach, są one do siebie dość podobne i zdecydowanie lepiej jest samemu wybrać kilka pojedynczych, ale różniących się znacznie, niż polegać na sprzedawcy. Ceny są różne w zależności od miejsca, gdzie chcecie dokonać zakupu, więc warto poszukać ofert i promocji. Ebay i Amazon oferują dodatkowo bonusy w postaci worków cukierniczych i czyścików, ale liczą sobie drożej. Jeśli zależy Wam na niskiej cenie, sprawdźcie chińskie portale aukcyjne. Zestaw 7 tylek potrafi kosztować nawet około 20zł, jednak trzeba się uzbroić w cierpliwość i poczekać około 3-4 tygodni na wysyłkę.


Czy warto używać rosyjskich tylek?

Zdecydowanie tak! Jeśli podobają Wam się delikatne kwiatowe zdobienia na torcie czy babeczkach – nie ma się co zastanawiać. Rosyjskie tylki nie wymagają żadnych umiejętności robienia kwiatów z kremu, choć opanowanie odpowiedniego nacisku na worek wymaga trochę ćwiczeń. Nie należy się zniechęcać, jeśli nie będzie wychodzić od razu. Ćwiczenie czyni mistrza, a rodzina i znajomi na pewno nie obrażą się za nieco krzywe zdobienia weekendowych wypieków do popołudniowej kawy. Rosyjskie tylki sprawiają, że można bardzo łatwo i szybko przygotować pięknie ozdobiony tort i na pewno nie będziecie żałować zakupu!


Podobają Wam się takie kwiaty z kremu?


You may also like

4 komentarze:

  1. Witam Mnie zachwycił ten sposób :) Jutro będę pierwszy raz za ich pomocą dekorować tort :) Mam nadziej, że się uda :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że się udało! :) Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Ja robiłam na bezie włoskiej i mi nie wychodzą kwiatki i nie wiem dlaczego??

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest pani mistrzynią! Ja się raczej na to nie porwę, ale obejrzeć te śliczności było miło :-)

    OdpowiedzUsuń

Wszystkie zdjęcia są własnością autorki bloga, chyba że w podpisie znajduje się źródło. Obsługiwane przez usługę Blogger.

FB