Przecież nie mogłam zrobić
normalnych krówek. :)
Strony
▼
piątek, 30 grudnia 2016
środa, 28 grudnia 2016
GBBO powraca (na chwilę) – czyli odcinki świąteczne The Great British Bake Off
piątek, 23 grudnia 2016
czwartek, 22 grudnia 2016
środa, 21 grudnia 2016
wtorek, 20 grudnia 2016
Masa makowa do makowca – czyli „o co ty mnie pytasz, dziecko?!”
Co roku podział obowiązków jest
jasny – moja mama robi masę makową, a ja kręcę makowe rolady
drożdżowe.
poniedziałek, 19 grudnia 2016
piątek, 9 grudnia 2016
środa, 7 grudnia 2016
poniedziałek, 5 grudnia 2016
Piernikowe tiramisu – czyli smak świąt we włoskim wydaniu
Pomysł na ten deser chodził mi po
głowie od lat, ale nie mogłam zebrać się w sobie, by go
przygotować.
piątek, 2 grudnia 2016
poniedziałek, 28 listopada 2016
piątek, 25 listopada 2016
środa, 23 listopada 2016
poniedziałek, 21 listopada 2016
wtorek, 15 listopada 2016
poniedziałek, 14 listopada 2016
Lukier królewski (royal icing) na dwa sposoby – czyli lukier godny tronu
Na pewno widzieliście piękne,
ozdobne pierniki pokryte misternym wzorem z białego lukru. A może
byliście na weselu, gdzie para młoda rozdawała ciasteczka maślane
ozdobione lukrową kaligrafią? Może sami próbowaliście
przygotować ciastkarskie cuda, lecz lukier, zamiast zsiąść się w
twardą skorupkę, rozpłynął się? Może popękała Wam masa
cukrowa i potrzebujecie czegoś, czym można załatać powstałe
dziury? Nie martwcie się – na to wszystko jest sposób! Lukier
królewski!
Sposób jego przyrządzenia jest tak
prosty, że można go wykonać ekspresowo nawet w najbardziej
napiętej sytuacji. Pomagał mi już wielokrotnie, gdy przypadkiem
ucięłam zbyt dużo masy lub pękła mi w którymś miejscu. Jest
świetną ozdobą dla pierniczków i ciasteczek na każde okazje, a
nawet nadaje się do tworzenia wzorów na powierzchni tortów.
Zastyga w twardą skorupkę i chrupie podczas jedzenia, można go
barwić i dodać kilka kropel ekstraktu, aby nadać mu smak. Przydaje
się również, gdy chcecie zawczasu przygotować dekoracje do ciasta
(na przykład cukrowe rozetki czy kwiaty) i później tylko przykleić
je do gotowego wypieku. Smakuje… Cóż, jak cukier, ale dzieci go
uwielbiają.
Są dwie podstawowe metody
przyrządzania lukru królewskiego – na surowych białkach i na
białkach w proszku lub na proszku bezowym. Ta pierwsza jest
oczywiście obarczona ryzykiem salmonelli, szczególnie jeśli macie
pod ręką stare lub pochodzące z niepewnego źródła jajka. Metoda
proszkowa jest całkowicie bezpieczna, jednak bardziej czasochłonna.
Przedstawię Wam obie, jakbyście chcieli spróbować alternatywy.
Podane proporcje wystarczą na całkowite pokrycie około 30-40
dużych ciasteczek (ok. 6cm średnicy).
Przepis tradycyjny
Potrzebujesz:
2 białka z dużych jajek (najlepiej
pasteryzowanych)
350g przesianego cukru pudru
odrobinę olejku smakowego lub
ekstraktu waniliowego
odrobinę żelowego barwnika
spożywczego
1. Umieść w misce cukier i białka,
wymieszaj powoli przy pomocy rózgi kuchennej.
2. Dodaj olejek lub ekstrakt i
mieszaj ostrożnie przez kilka minut, aż cały cukier wchłonie
wilgoć, a lukier stanie się gęsty i błyszczący. Nie ubijaj
mikserem, aby do masy nie dostało się powietrze – może przez to
pękać.
3. Dodaj wybrany barwnik, przełóż
lukier do rękawa cukierniczego i ozdabiaj ciasteczka w dowolny
sposób.
Przepis z białkami w proszku
Potrzebujesz:
350g przesianego cukru pudru
4 łyżeczki białka w proszku,
rozpuszczone w 4 łyżkach ciepłej wody
odrobinę olejku smakowego lub
ekstraktu waniliowego
odrobinę żelowego barwnika
spożywczego
1. Postępuj tak, jak w przypadku
lukru na białkach, wcześniej dokładnie rozpuść proszek w wodzie,
aby nie było żadnych grudek. Zabarwiaj i dodawaj olejki tak, jak w
przypadku klasycznego lukru.
I gotowe!
Lukier z podanego przepisu jest
bardzo gęsty i w zależności od potrzeb, możecie dodawać po
odrobinie wody (najwyżej po ¼-½ łyżeczki za jednym razem), aż
osiągniecie wybraną konsystencję. Taki gęsty lukier przydaje się
do zrobienia obrysu, ale do wypełnienia lepiej użyć bardziej
płynnego. Oczywiście, do osiągnięcia wprawy w ozdabianiu
pierników potrzeba mnóstwo praktyki, ale wiem po sobie, że po
ciężkim dniu taka zabawa bardzo relaksuje, szczególnie w okresie
przedświątecznego zabiegania.
Lukier możecie przechowywać przez
2-3 dni w lodówce, prze użyciem doprowadzić do temperatury
pokojowej i zamieszać krótko, aby przywrócić mu konsystencję.
Lubicie dekorować pierniki? :)
środa, 9 listopada 2016
niedziela, 6 listopada 2016
środa, 2 listopada 2016
czwartek, 27 października 2016
O rany, cóż to był za sezon! - czyli finał siódmego sezonu The Great British Bake Off
środa, 26 października 2016
wtorek, 25 października 2016
poniedziałek, 24 października 2016
Cukiernicze niebo – czyli Cake Festival Poland 2016
niedziela, 23 października 2016
Francuska precyzja – czyli półfinał siódmej serii The Great British Bake Off
sobota, 22 października 2016
Marcepanowi rycerze – czyli ósmy odcinek siódmej serii The Great British Bake Off
piątek, 21 października 2016
Słodkie pęknięcia – czyli siódmy odcinek siódmej serii The Great British Bake Off
![]() | |
|
Oj, dawno nic nie pisałam o GBBO,
bardzo dawno… Trzy ostatnie tygodnie przeleciały bardzo szybko i
za tydzień czeka nas już wielki finał! Jednak zatrzymałam się na
odcinku siódmym i w ten weekend obiecuję Wam nadrobić
zaległości!
środa, 19 października 2016
poniedziałek, 17 października 2016
Crème pâtissière - czyli prawie budyń
Gdy pierwszy raz zrobiłam crème
pat stwierdziłam, że to budyń.
Sprężysta konsystencja, gęsty,
idealny do zajadania łyżeczką, pokrywa się charakterystyczną
skorupką (tak, jestem z tych, którzy lubią kożuch na mleku)…
Czego chcieć więcej? Domowy budyń waniliowy!
Jednak crème pâtissière, lub krem
cukierniczy albo angielski, nadaje się nie tylko do wyjadania prosto
z garnka. Używam go do wielu rzeczy - od wypełniania ptysi, przez używanie jako warstwy w deserze, po
przekładanie ciast i makaroników. Jest zwarty, ale nie utrzymuje
kształtu, więc nie można z niego wyciskać rozetek, chyba że
przesadzicie z gotowaniem i zrobi się niemal twardy. Stanowi świetną
bazę dla różnych smaków, dodatek czekolady lub kakao potrafi
niesamowicie zmienić smak. Możecie kombinować dowolnie – krem
jest bardzo podatny na manipulacje. Ewentualnie, jeśli nie macie
czego nim wypełnić lub troszkę Wam zostanie, możecie go zjeść
jak budyń!
Potrzebujesz:
500ml mleka 3,2%
4 żółtka
150g cukru
30g mąki
ziarenka z jednej laski wanilii
1. W misce wymieszaj dokładnie
żółtka i cukier, aż będą blade i puszyste. Dodaj mąkę i
zamieszaj do połączenia.
2. W garnku z grubym dnem zagotuj
mleko z wanilią. Nie doprowadzaj do wrzenia.
3. Gdy mleko będzie prawie wrzało,
wlej je do żółtek i zamieszaj energicznie. Przydaje się tu pomoc
drugiej osoby, która będzie wlewać mleko, gdy będziesz mieszać.
Jednak da radę zrobić to samemu.
4. Połóż na garnku sitko i
przelej przez nie mieszankę mleka i żółtek. Zagotuj na malutkim
ogniu, cały czas mieszając.
5. Gotuj kilka minut, aż masa
zgęstnieje. Możesz sprawdzić, czy jest gotowa, przesuwając palcem
lub silikonową łopatką po spodniej części łyżki, którą
mieszasz. Jeśli zostaje ślad i reszta mieszanki się nie rozpływa
– krem jest gotowy. Możesz pogotować trochę dłużej, ale
konsystencja będzie bardziej grudkowata.
6. Przełóż krem do miski i
przykryj dokładnie folią spożywczą. Folia powinna dotykać całej
powierzchni kremu, aby nie pojawiła się skorupka. Pozostaw do
ostygnięcia.
I gotowe!
Krem jest przepyszny i naprawdę
ciężko się od niego oderwać. Świetnie smakuje w delikatnych,
chrupkich ptysiach (przepis wkrótce!), a także może stanowić bazę
do crème brûlée lub crème caramel, o których też niedługo
napiszę. Pozostałą laskę wanilii można umyć i wrzucić do
domowego ekstraktu waniliowego. Jeśli lubicie budyń, mogę
zapewnić, że po spróbowaniu tego kremu torebkowe budynie nie będą
już tak smakować!
Lubicie ptysie?
piątek, 14 października 2016
Sen generała – czyli ciasto czekoladowe z budyniem i orzechami
Dlaczego „Sen generała”? Cóż,
nie wiem.
Przepis ten znalazłam w stareńkim
zeszycie z recepturami, który założyłam jeszcze w odległych
czasach gimnazjalnych. Część przepisów wiem, skąd pochodzi –
przepisywałam je z książki Małgorzaty Musierowicz „Całuski
pani Darling”. Jednak kilka z nich wzięło się z jakichś
dziwnych miejsc i za nic nie jestem w stanie przypomnieć sobie,
gdzie znalazłam inspirację. Jeśli kojarzycie skądś ten przepis,
dajcie znać! Wprawdzie, jak zwykle, wprowadziłam swoje zmiany, ale
chciałabym podać oryginalne źródło.
Potrzebujesz:
Na ciasto:
1 kostkę masła (200g)
2 łyżki kakao
1 szklankę cukru (około 200g)
5 łyżek miodu (lub golden syropu)
½ szklanki mleka (około 100ml)
4 jajka
2 szklanki mąki (około 400g)
2 łyżeczki proszku do pieczenia
Do przełożenia i ozdobienia:
150g orzechów (laskowych, migdałów,
jakie lubicie najbardziej)
100g cukru
20ml wrzącej wody
opakowanie budyniu czekoladowego lub
waniliowego (albo porcję kremu cukierniczego, niedługo na blogu!)
1. W garnku rozpuść masło,
cukier, kakao, miód i mleko. W swoim cieście miód zastąpiłam
syropem. Niestety, jedyny miód, jaki miałam w domu, to spadziowy,
którego nie znoszę, ale zadanie utrzymania wilgotności syrop
wypełnił. Gdy cały cukier będzie rozpuszczony, odstaw do
ostygnięcia.
2. Do ostudzonej masy dodaj jajka,
mąkę i proszek. Przełóż do formy (u mnie okrągła o średnicy
22cm) i piecz 30-40 minut w temperaturze 180 stopni Celsjusza.
3. Zrób budyń według zaleceń na
opakowaniu. Jeśli masz ochotę na bardziej czekoladowe ciasto, zrób
czekoladowy, jeśli wolisz coś łagodniejszego – waniliowy.
Przełóż gotowy budyń do miseczki, przykryj folią spożywczą i
pozostaw do ostygnięcia. Zwróć uwagę, aby folia dokładnie
przylegała do powierzchni, inaczej zrobi się nieestetyczna (ale
jaka pyszna!) skórka.
4. W garnuszku umieść cukier i
wlej wodę. Cały czas mieszając, gotuj na małym ogniu, aż cukier
się rozpuści. Gdy zacznie wrzeć, przestań mieszać i nie dotykaj
mikstury, aż nie osiągnie złocistego koloru. Cały czas miej oko
na garnek, reakcja zachodzi bardzo szybko!
5. Orzechy wrzuć do karmelu i zamieszaj krótko, aż będą pokryte karmelową skorupką. Przelej je na pokrytą papierem do pieczenia formę do ciasta i pozostaw do ostygnięcia. Uważaj, karmel jest bardzo gorący!
5. Orzechy wrzuć do karmelu i zamieszaj krótko, aż będą pokryte karmelową skorupką. Przelej je na pokrytą papierem do pieczenia formę do ciasta i pozostaw do ostygnięcia. Uważaj, karmel jest bardzo gorący!
6. Ostudzone ciasto przetnij na pół.
Przełóż budyniem. Ostudzone orzechy zmiel krótko w blenderze lub
włóż do wytrzymałej torebki i połam tłuczkiem do mięsa lub
wałkiem do ciasta. Posyp częścią budyń, resztę zostaw na
wierzch.
7. Ubij na sztywno kremówkę i
wysmaruj nią wierzch ciasta. Jeśli masz tylki cukiernicze i rękaw,
wyciśnij rozetki. Posyp pozostałymi orzechami.
I gotowe!
Choć nie wiem, skąd mam ten
przepis, okazał się ciekawy i na pewno warty powtórzenia. Ciasto
zaraz po upieczeniu było mięciutkie i wilgotne, następnego dnia
trochę przyschło i przydałoby mu się nasączenie, ale i tak było
smaczne. Delikatnie kakaowe, nie nazbyt słodkie, z chrupiącymi
orzechami i śmietanką – coś pysznego! Świetnie smakuje do
popołudniowej kawy, robi się szybko, więc możecie zrobić je na
weekend i cieszyć się ciekawym połączeniem smaków. :)
Lubicie chrupiące orzechy w
ciastach?
środa, 12 października 2016
poniedziałek, 10 października 2016
piątek, 7 października 2016
wtorek, 4 października 2016
Jadalne kwiatki – czyli szósty odcinek siódmej serii The Great British Bake Off
![]() |
Źródło: http://www.bluestonewales.com/blog/great-british-bake-off-inspired-cake-making |
W tym odcinku nasi cukiernicy
pokazali, na co ich stać, jeśli chodzi o dekorowanie ciast.
Od samego początku było wiadomo,
że nie będziemy się nudzić. Pierwszy raz w historii GBBO –
tydzień botaniczny. Uczestnicy zaczęli od klasycznego placka z
cytrusami i bezą. Oj, działo się, działo… Cytryny, limonki,
grejpfruty, pomarańcze, a nawet dynia – wszystko to wylądowało w
piekarnikach. Jurorzy oczekiwali chrupkiego ciasta, wyrazistego,
mocno cytrusowego kremu i delikatnie opieczonej bezy – wydaje się,
że nic trudnego. Jednak nie było tak łatwo, jak mogło się
wydawać… O ile z ciastem nie było źle, tak smaki kremu już
nieco kulały. Zdecydowanie przed szereg wyszedł Tom, który ZNOWU
eksperymentował i zamiast postawić na cytrusy, wybrał dynię z
odrobiną czerwonej pomarańczy. Nie spodobało się to jurorom,
którzy skrytykowali zbyt słodkie wypełnienie. Ciekawie
zaakcentowano rywalizację między Selasim i Benjaminą (którzy
wyraźnie mają się ku sobie, a ich Instagramy tylko potwierdzają),
którzy oboje wybrali grejpfruta jako bazę. Widać było, że wręcz
między nimi iskrzy, co tylko dodało smaczku całej konkurencji.
Hitem była tarta limonkowa z kokosem autorstwa Jane, która w
dodatku jako jedyna postanowiła podpiec bezę w piekarniku, co
spodobało się Mary Berry. Skandal w brytyjskich mediach wywołała
Candice, która została oskarżona o obrazę jurorki. Rozchodzi się
o dwa znaczenia słowa „tart”, które w standardowym angielskim
oznacza „kwaśny”, „cierpki”, a w slangu… Cóż, kobietę
lekkich obyczajów. Obraza chwalącej wypiek Candice jurorki wydaje
się prawdopodobna, jednak opinia publiczna zdążyła zmieszać
kobietę z błotem i nie przyjmuje do wiadomości, że mogła ona po
prostu komentować smak swojego kremu.
![]() |
Źródło: www.theguardian.com |
Zadanie techniczne polegało na
przygotowaniu dwóch fougasse, czyli ziołowych chlebków w kształcie
liścia. O ile większość uczestników nie miała problemów z
samym pieczeniem i wyrobieniem ciasta, tak problematyczne okazało
się zrobienie nacięć przed pieczeniem. Nie wszyscy zrobili idealne
listki, ale to Tom zaskoczył wszystkich, a przede wszystkim samego
siebie. Zajął pierwsze miejsce w tej konkurencji i to uratowało go
po słabej pierwszej części programu.
Ostatnie zadanie było jednocześnie
najbardziej wymagającym – uczestnicy mieli do przygotowania
trzypiętrowe torty z motywem kwiatowym. I to w jedynie cztery
godziny! Mieli dowolność w wyborze smaków i wyglądu, więc znów
zaskoczyli. Candice przygotowała ogromny, czteropiętrowy tort z
motywem czterech pór roku. Każde piętro miało inny smak,
charakterystyczny dla danej pory, jednak nie zachwyciła wykonaniem
samego ciasta. Jej największa konkurentka, Jane, nie poradziła
sobie tak dobrze, nie zdążyła obłożyć swoich ciast czekoladową
obwolutą, więc dostała minusy za estetyczny wygląd. Tom znów
szalał ze smakami i postanowił pójść w kierunku tortu
herbacianego, łącząc rumianek z zieloną herbatą jaśminową.
Ryzyko mu się opłaciło i po raz kolejny wygrał odcinek. Andrew
miał jednak pecha – jego ciasto było nadmiernie wypieczone i choć
postarał się przykryć niedoskonałości świeżymi kwiatami,
jurorzy nie byli zbyt zachwyceni. Jednak to Rav musiał pożegnać
się z programem, jego kwiaty z kremu maślanego nie wyglądały tak,
jak by chciał, a jurorzy zwrócili również uwagę na brak
różnorodności smakowej ciast.
![]() |
Źródło: www.tellymix.co.uk |
W środę czeka nas tydzień
deserów, najbardziej wyczekany i chyba drugi najbardziej wymagający
od uczestników po chlebowym. Czekają nas pękające bezowe rolady,
skrystalizowany karmel i miniciasta spadające z diabelskiego młyna.
Konkurencja jest na tyle duża, że znów nie mogę przewidzieć, kto
tym razem odpadnie. Czy w końcu Tomowi powinie się noga? A może
Andrew straci swoje dotychczasowe szczęście? Może jednak to
Candice doigra się od losu za przypuszczalną obrazę brytyjskiej
ikony domowego pieczenia? Dowiemy się już jutro o 21 na BBC One. :)
Będziecie oglądać?
poniedziałek, 3 października 2016
piątek, 30 września 2016
Po prostu ideał – czyli najlepsze ciasto czekoladowe
Jest wilgotne, intensywnie
czekoladowe, można w nim rzeźbić, a jednocześnie rozpływa się w
ustach i chce się więcej, więcej, WIĘCEJ!
Nie przesadzam, to ciasto uzależnia.
Jest przy nim trochę pracy, ale obiecuję, że nie będziecie
żałować ani jednej minuty spędzonej nad mikserem. Jeśli nie
zostanie zjedzone od razu, potrafi wytrzymać bardzo długo,
zapomniany kawałek spędził w lodówce miesiąc i wciąż był
smaczny! Od kiedy zrobiłam je po raz pierwszy, jako bazę do
ciasta-doniczki, stało się moim numerem jeden i pewnie nieprędko
zejdzie z piedestału.
Przepis, jaki Wam zaprezentuję,
jest moją wariacją na temat ciasta czekoladowego Yolandy Gampp z
kanału How To Cake It. Składniki na okrągłą blachę 26cm.
Potrzebujesz:
250g masła
450g cukru
4 jajka
70g niesłodzonego kakao
80g czekolady minimum 60%
2 płaskie łyżki kawy
rozpuszczalnej
470ml wody
425g mąki
2 łyżeczki sody oczyszczonej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka soli
1. Przesiej przez sitko mąkę,
sodę, proszek i sól. Wymieszaj dokładnie i odstaw.
2. Zagotuj wodę. Do garnka wrzuć
drobno posiekaną czekoladę, kakao i kawę. Zalej gorącą wodą i
odstaw na parę minut. Po chwili zamieszaj energicznie rózgą
kuchenną, aby rozpuścić dokładnie czekoladę.
3. Ubij masło z cukrem, aż będzie
miękkie i puszyste.
4. Wsyp do masła 2 łyżki mąki i
wbij 2 jajka. Zmiksuj do połączenia i powtórz z kolejnymi jajkami.
5. Wsyp 1/3 mąki i zmiksuj. Dodaj
połowę mieszanki czekolady i kakao, zmiksuj ponownie. Znów dodaj
1/3 mąki, zmiksuj, dodaj resztę kakao i znów wymieszaj. Dorzuć
resztę mąki i zmiksuj ostatni raz.
6. Wyłóż formę papierem do
pieczenia, wlej gotową masę. Piecz około 50-55 minut w 180
stopniach Celsjusza. Ciasto jest wilgotne, ale w zależności od mocy
piekarnika może piec się krócej lub dłużej, więc sprawdzaj co
jakiś czas patyczkiem, czy nie jest surowe w środku ani wysuszone.
7. Wystudź w foremce.
I gotowe!
Ciasto jest intensywnie
czekoladowe, wilgotne, ale nie ciężkie. Świetnie sprawdza się
jako baza do rzeźbienia, smakuje wyśmienicie z kremem maślanym na bezie włoskiej z dodatkiem kawy, można je nasączać, ale i bez
tego zachowuje wilgotność i świeżość. Jeśli lubicie ciasta
czekoladowe, musicie go spróbować!
Z czym lubicie smak czekolady?
środa, 28 września 2016
Maślane problemy – czyli piąty odcinek siódmej serii The Great British Bake Off
![]() | |
Źródło: http://www.bluestonewales.com/blog/great-british-bake-off-inspired-cake-making |
Znów zaczęło się od trzęsienia
ziemi, a raczej od erupcji – maślanego wulkanu.
Tematem tego odcinka GBBO było
„pastry”, czyli ciasto z dużą zawartością masła. Roboczo
nazywam je ciastem kruchym, ale to nie do końca to. Pod terminem
„pastry” kryje się zarówno ciasto francuskie, filo, klasyczne
kruche jak i ciasto duńskie, którego bazę stanowią drożdże i
które wzbogacone jest warstwami masła. Właśnie od tego ciasta
zaczęli uczestnicy i można spokojnie powiedzieć – działo się!
Zadanie było proste – 24 bułeczki
śniadaniowe z ciasta duńskiego, w dwóch smakach. Uczestnicy
zaczęli od wyrabiania ciasta drożdżowego, by po pierwszym
wyrastaniu dodać do niego duże ilości masła, rozwałkowanego
wcześniej na cieniutki placek. Tu pojawiły się różne techniki –
jedni dodawali masło „na zakładkę”, inni „na kopertę”, a
Andrew postanowił wypróbować metodę „na książkę”. Jaki był
w tym cel? Jak najwięcej warstw. Rekordziści liczyli nawet do
trzydziestu, co w ograniczonym czasie, jakim dysponowali, było nie
lada osiągnięciem. Tu znów pojawiły się ciekawe smaki, od
cynamonu z jabłkiem i wodą różaną, przez daktyle z syropem
klonowym, razowe biszkopty z kremem, aż po egzotyczne wariacje z
mango, kokosem i imbirem. Nie obyło się bez wyciekającego
nadzienia, zapomnianych kawałków ciasta, modłów przed
piekarnikiem, erupcji masła i przypalonego bekonu. Ostatecznie
królowymi okazały się Jane i Candice, które utrzymały wysoki
poziom aż do końca. Znów objawiło się też przekleństwo
najlepszego cukiernika odcinka – Benjamina nie zdążyła dokończyć
swoich bułeczek.
![]() |
Źródło: http://www.bbc.co.uk/food/recipes/cinnamon_apple_and_25914 |
Zadanie techniczne znów powróciło
do brytyjskiej klasyki – uczestnicy mieli do wykonania tartę
Bakewell. Składa się ona ze skorupki z ciasta kruchego, warstwy
dżemu, masy marcepanowej i lukru, często jest również posypana
płatkami migdałowymi. Teoretycznie nie brzmi to skomplikowanie i
rzeczywiście, dla większości nie stanowiła problemu. Jednak nie
wszyscy mieli tyle szczęścia. Andrew poniewczasie odkrył, że nie
włączył piekarnika i nie zdążył pokryć swojej tarty lukrem.
Val w roztargnieniu zgubiła drugą kartkę z przepisem i robiła
wszystko na oko, co zaowocowało przemoczonym i surowym spodem. Rav
znów był ostatni (trzeci tydzień z rzędu!) - jego tarta dosłownie
rozpadła się przy wyjmowaniu z formy. Pozostało liczyć na to, że
ostatnia konkurencja okaże się bardziej szczęśliwa.
W showstopper challenge uczestnicy
musieli przygotować aż 48 amuse bouche, malutkich przekąsek na
jeden kąsek. Podstawą miało być ciasto filo, ekstremalnie
cieniutkie tak, że można przeczytać przez nie gazetę. Jurorzy
zwracali uwagę na warstwy ciasta, połączenia smaków i… Rozmiar.
Kilka osób, w tym dotychczasowa faworytka Jane, zrobiło zbyt duże
ciasteczka i choć były przepyszne, Mary i Paul nie mogli jej
zaliczyć tego zadania. Tym razem szczęście uśmiechnęło się do
Rava – swoimi amuse bouche z krewetkami po chińsku zachwycił
surowych jurorów i uratował swoje miejsce w programie. Candice znów
pokazała klasę – jej wytrawne paszteciki z kiełbaskami, kaszanką
i jabłkiem oraz słodkie z bananem i toffi zrobiły furorę i
zapewniły jej tytuł najlepszej uczestniczki odcinka.
Niestety, ktoś musiał odejść…
Tym kimś okazała się Val. Tym razem szło jej zdecydowanie gorzej
niż zwykle. Przedostatnie miejsce w konkurencji technicznej zapaliło
czerwoną lampkę, ale to jej amuse bouche z czerwoną cebulą i
serem kozim okazały się gwoździem do trumny. Jej wypieki były
zbyt duże, ciasto nie było dopieczone, zbyt grube, nie zdążyła
też wyjąć części z piekarnika. Znów największym problemem
okazał się czas. Choć typowałam ją od początku, przykro było
patrzeć, jak odchodzi. Przez te pięć odcinków była taką dobrą wróżką w namiocie, zawsze z dobrym słowem wsparcia, tańcząca podczas ubijania ciasta. Nie chcę mówić, że jest złą kucharką.
Większość jej smaków była dobra, miała mnóstwo pomysłów,
lecz najczęściej brakowało jej tych dziesięciu-piętnastu minut,
by dopracować czy dopiec wypieki. Jednak w konkursie liczy się przede wszystkim odpowiednie gospodarowanie czasem, czego jej zabrakło. Jej słowa na zakończenie o
pieczeniu z miłości i dla bliskich sprawiły, że całkiem się
rozkleiłam i uroniłam łezkę… Magia brytyjskiego Bake Offu –
wzrusza, cieszy i uczy. :)
![]() |
Źródło: https://www.facebook.com/greatbritishbakeoff/ |
Kolejny odcinek zapowiada się
niezwykle ciekawie. Kolejna nowość w GBBO – tydzień botaniczny,
w którym podstawą wypieków będą świeże kwiaty i zioła.
Jadalne kwiaty szturmem zdobywają cukiernie, więc nie dziwi taki
wybór tematyki. Znów – nie jestem w stanie przewidzieć, co się
stanie. Na miejsce typowanej do odejścia Val wskoczył Tom, który
od kilku odcinków prześlizguje się dosłownie o włos. Jego
eksperymenty ze smakami jeszcze nie zachwyciły jurorów, więc
jestem przekonana, że w którymś momencie musi powinąć mu się
noga. Czy będzie to w tygodniu botanicznym? Kto wie? Szanse są
spore.
Jedliście kiedyś kwiaty inne niż
kalafior? :)
poniedziałek, 26 września 2016
Hand-raised pie - czyli pasztecik na szklance
Pierwsze i najważniejsze pytanie
brzmi – jak przetłumaczyć tę nazwę?
Roboczo nazywam je pasztecikami,
lecz nie do końca pasuje mi ta nazwa. Co jednak zrobić, gdy
polskiego odpowiednika nie ma, a dosłowne tłumaczenie brzmi głupio?
Podobnie problematyczna jest nazwa samego ciasta – hot water crust
pastry. To tylko pokazuje, jak ubogi w terminy
piekarniczo-cukiernicze jest język polski, ale to materiał na
zupełnie inną notkę.
W skrócie, hand-raised pie to mięso
z dodatkami, zamknięte w kruchej skorupce z ciasta i zalane
galaretką na bazie bulionu. Kombinacje są w zasadzie nieskończone
– od kurczaka, przez wołowinę, wieprzowinę, dziczyznę… Możemy
tam wrzucić wszystko, co nam się zamarzy. Przepis, który ja Wam
pokażę, opracował Paul Hollywood na potrzeby trzeciej serii GBBO i
wypełnienie stanowią kurczak, boczek oraz morele. Kombinację tę
wypróbowałam już wielokrotnie i mogę z czystym sumieniem
powiedzieć, że to jest to!
Choć hot water crust pastry jest
odmianą ciasta kruchego, jest przygotowywane na gorąco i modeluje
się je na formie, gdy jest jeszcze ciepłe. Nazywam je ciastem
kruchym na ciepło. Z początku może się wydawać, że nic się z
nim nie da zrobić, że spływa z formy i do niczego się nie nadaje,
ale gdy przejdzie się ten etap, jest już tylko lepiej i ostatecznie
jest bardziej stabilne, niż zwykłe kruche ciasto z zimnym masłem i
lodowatą wodą.
Potrzebujesz:
200g mąki pszennej
40g mąki chlebowej
50g masła
120ml wrzącej wody
1 łyżeczkę soli
60g smalcu
1 jajko rozmieszane z łyżką wody
300g mięsa z piersi kurczaka
300g wędzonego boczku
4 łyżeczki tymianku (lub dowolną
ilość, w zależności od preferencji)
sól i pieprz do smaku
250g suszonych moreli
4 łyżeczki żelatyny
150ml bulionu drobiowego lub wody z
kostką rosołową
Dodatkowo – 2-3 szklanki lub
słoiki o prostych ściankach, pokryte od zewnątrz folią spożywczą
i leciutko nasmarowane olejem
1. W misce wymieszaj mąki. Dodaj
zimne masło pokrojone w kostkę. Wymieszaj masło z mąkami,
rozcierając je w palcach. Możesz również użyć do tego malaksera
lub blendera.
2. W rondelku zagotuj wodę, dodaj
smalec i sól. Gotuj do rozpuszczenia się smalcu.
3. Mąkę i masło zalej gorącą
wodą ze smalcem, wymieszaj łyżką lub zmiksuj w blenderze, aż
cała woda zostanie wchłonięta i otrzymasz zwartą masę.
4. Wyłóż ciasto na posypaną mąką
powierzchnię i zagniataj przez chwilę. Uważaj, aby się nie
poparzyć!
5. Gdy ciasto trochę ostygnie,
podziel je na 2 części. Od każdej części odetnij około 1/5, a
resztę rozwałkuj, ale nie zbyt cienko.
6. Podnieś ciasto i nałóż na
szklankę. Delikatnie kształtuj ciasto dookoła, zwracaj uwagę, aby
nie było zbyt grube i żeby nie było żadnych dziurek. Baza powinna
być stabilna, a ścianki mniej-więcej tej samej grubości. Gdy
ciasto jest bardzo ciepłe, może spływać ze szklanki, ale nie daj
się zniechęcić. Możesz podsypać trochę mąki i próbować
dalej. Najważniejsze, to nie przedobrzyć z ugniataniem, inaczej
otrzymasz gumową, twardą masę. Jeśli wydaje się, że masz za
dużo ciasta na dwie szklanki, odetnij nadmiar i zrób trzeci
pasztecik.
7. Gdy szklanki będą pokryte,
przytnij górną część, aby była równa i prosta. Wstaw do
lodówki na około 20 minut.
8. Gdy ciasto się chłodzi, czas na
wypełnienie! Pokrój mięsa i morele w drobną kostkę. Boczek i
kurczaka włóż do osobnych misek, dopraw solą, pieprzem i
tymiankiem. Morele możesz lekko namoczyć, ale nie jest to
konieczne. Odstaw, by mięso nabrało aromatu.
9. Zagotuj wodę. Wyjmij szklanki z
lodówki i ostrożnie wlej małą ilość gorącej wody. Poruszaj
szklanką, aby ogrzać ciasto, ale uważaj, żeby go nie stopić.
Jeśli ogrzeje się zbyt mocno i zacznie opadać, natychmiast wylej
wodę i wstaw je do lodówki na kolejne 10 minut.
10. Wylej wodę i wytrzyj papierowym
ręcznikiem wnętrze szklanki. Włóż zaciśniętą w pięść dłoń
do środka i ostrożnie, przytrzymując ciasto drugą dłonią,
poruszaj szklanką, aż wysunie się z ciastowej otoczki. Uważaj,
aby nie rozerwać ciasta. Przełóż je na blachę pokrytą papierem
do pieczenia i powtórz z drugą szklanką.
11. Na dnie formy z ciasta ułóż
warstwę boczku. Pokryj ją warstwą kurczaka i moreli. Powtórz. W
jednej formie zazwyczaj mieści się sześć warstw.
12. Przygotuj „daszki”. Z
pozostałego ciasta ulep kółka o średnicy odpowiadającej średnicy
pasztecików. Na środku każdego wytnij dziurkę, która pozwoli
później wlać galaretkę i zapobiegnie pękaniu ścianek pod
wpływem uwalniającej się pary. Połóż pokrywkę na paszteciku i
połącz brzegi. Dwoma palcami ściśnij ciasto z zewnątrz, palcem
drugiej ręki wypychając od środka. Posmaruj ciasto roztrzepanym
jajkiem. Piecz około 50-60 minut w temperaturze 180 stopni
Celsjusza.
13. Około 10 minut przed końcem
pieczenia przygotuj galaretkę. Do miseczki wlej łyżkę chłodnej
wody i wsyp żelatynę. Pozostaw do napęcznienia.
14. Zagotuj bulion lub wodę do
zalania kostki rosołowej (postępuj zgodnie z przepisem z
opakowania). Gdy bulion zacznie wrzeć, zestaw z ognia i zostaw na
2-3 minuty do lekkiego przestygnięcia. Po tym czasie dodaj żelatynę
i wymieszaj dokładnie.
15. Gorące paszteciki połóż na
kratce ustawionej nad foremką do pieczenia. Gdy są jeszcze gorące,
ostrożnie wlewaj bulionową galaretkę. Jeśli będziesz czekać, aż
ostygną, galaretka osiądzie na wierzchu i nie wypełni dziurek
między składnikami. Pozostaw na noc do stężenia.
I gotowe!
Przyznaję, że z tymi „pajami”
jest trochę roboty i do najprostszych nie należą, ale za to ten
smak..! Zdecydowanie wynagradza zarówno opary smalcu, jak i trudy
rzeźbienia ciasta na formie i potem zdejmowania go z niej. Nie jest
to coś, co szykuje się często, ale na specjalne okazje jest jak
znalazł. Delikatne mięso świetnie łączy się ze słodyczą
moreli, aromat tymianku komponuje się z dymnym aromatem bekonu, a
galaretka spaja całość. Próbowałam również wersję ze
śliwkami, ale nie była tak dobra – zdecydowanie pozostanę wierna
moreli.
Robiliście kiedyś takie paszteciki
pieczone bez formy?