Źródło: https://www.thesun.co.uk/tvandshowbiz/2068520/great-british-bake-off-2016-christmas-special-when-who-contestants/ Wydawało ...

GBBO powraca (na chwilę) – czyli odcinki świąteczne The Great British Bake Off

/
0 Comments
Źródło: https://www.thesun.co.uk/tvandshowbiz/2068520/great-british-bake-off-2016-christmas-special-when-who-contestants/


Wydawało mi się, że pożegnałam się z GBBO już na dobre… Jednak BBC miało inne plany i postanowiło zakończyć żywot serii z przytupem.

Źródło: http://www.radiotimes.com/news/2016-12-26/the-great-christmas-bake-off-meet-the-bakers
Dwa odcinki świąteczne, w których mogliśmy znów spotkać znanych i lubianych uczestników, dwie niesamowicie ciepłe i wzruszające godziny, po których jeszcze bardziej smutno będzie rozstać się ze znanym i kochanym programem. Jeśli nie oglądaliście – pędźcie nadrobić, póki są dostępne na stronie BBC! Lub, jeśli nie chcecie oglądać, poświęćcie parę minut na lekturę moich wrażeń, jak to było przy okazji siódmej serii GBBO. :)

Pierwszy odcinek świąteczny został wyemitowany w pierwszy dzień świąt. W programie pojawiły się cztery osoby znane z poprzednich edycji – Mary-Anne, finalistka drugiej serii, znana z mówienia, że nie bawi się w ozdóbki i jej wypieki mają przede wszystkim smakować; Ali, który w serii czwartej odpadł w czwartym tygodniu, choć zachwycał ciekawymi połączeniami egzotycznych smaków; wiecznie panikująca Cathryn z serii czwartej, która zasłynęła z miotania ciastem o podłogę („przecież nie zaserwuję Mary Berry zielonego dywanu!”) oraz Norman z piątej serii, który został zapamiętany jako ten, który przesadził z lawendą i na zawsze wypalił tym smakiem kubki smakowe jurorów (oraz stwierdził, że pesto jest bardzo egzotyczne). Nie obyło się bez wzruszeń, przytulania i wspominek, ale nie to było najważniejsze – nie można zapomnieć o ciastach!
Źródło: http://www.radiotimes.com/news/2016-12-26/the-great-christmas-bake-off-meet-the-bakers

Na pierwszy ogień poszły ciasteczka do powieszenia na choince. Dwa rodzaje, ozdobione, z dziurką do przeplecenia sznurka – co może pójść nie tak? Jak się okazuje – dużo. Cathryn zapomniała włączyć piekarnik, Norman ozdobił swoje ciasteczka tak samo (choć zarzekał się, że inna kolejność kolorów to już inny wzór), Mary-Anne ledwo udało się uratować ciasteczka przed zjedzeniem przez wygłodniałe prowadzące… Jednak bez względu na problemy i trudności, jurorzy byli zachwyceni zaprezentowanymi wypiekami. Ba! Paul Hollywood postanowił kontynuować tradycję z ostatniego odcinka siódmej serii i uścisnął rękę aż dwóm osobom – Aliemu za ciasteczka w kształcie bombek, wypełnione daktylowym kremem i różane łezki z nutą kminku oraz Mary-Anne za ciastka-puddingi z białą czekoladą i pomarańczowe wieńce z pistacjami.
Wyzwanie techniczne jak zawsze wzbudza niepokój, nawet u weteranów kuchennych bojów. Tym razem zadanie nie było trudne, choć i tak przysporzyło niemałych problemów. Podwójny wieniec z ptysi, wypełnionych aromatycznym kremem, polany czekoladą i ozdobiony czekoladowymi śnieżynkami – bardzo prosty do przygotowania, a widowiskowy. Jednak w ostatecznym rozrachunku okazało się, że nie jest tak prosto, jak może się wydawać. Większość uczestników nie dopiekła ptysi, Mary-Anne nie tylko polała wieniec dużą ilością czekolady, ale również wypełniła go czekoladowym bajorem, a konkurencję wygrał Ali, któremu udało się stworzyć dokładnie to, czego oczekiwali jurorzy.
Źródło: http://www.radiotimes.com/news/2016-12-26/the-great-christmas-bake-off-meet-the-bakers

Ostatnie zadanie jak zwykle było najbardziej wymagające i wymagało nie tylko świetnej organizacji czasu, ale i kreatywnego pomysłu na ozdobienie ciast. Uczestnicy mieli do wykonania trzypiętrowy tort, który miał przedstawiać dowolną scenę związaną z Bożym Narodzeniem. Norman postanowił podnieść poprzeczkę i przygotować ciasta drożdżowe, które później nasączył różnymi alkoholami (od likieru pomarańczowego, przez rum, na whisky kończąc). Nie przewidział jednak, że taka wieża może runąć i trochę czasu musiał poświęcić na wzmocnienie konstrukcji. Cathryn poszła na skróty i stwierdziła, że wszystkie trzy piętra będą takie same, jednak nawet to nie uratowało jej przed tykającym zegarem – nie zdążyła udekorować ostatniego piętra, choć i tak całość robiła wrażenie. Mary-Anne wykorzystała swój ulubiony biszkopt, który przełożyła trzema różnymi kremami (pomarańczowo-czekoladowym, cytrynowym i speculaas, czyli z dodatkiem duńskich pierniczków). Ali przeszedł samego siebie z dekoracjami – każde piętro jego tortu nawiązywało do innej sceny z życia Jezusa i każde było udekorowane przy użyciu innej techniki. W ostatecznym pojedynku starli się właśnie Ali i Mary-Anne, i to finalistka drugiej serii wygrała odcinek, a Ali zajął zaszczytne drugie miejsce. Wydaje mi się, że w ciągu kilku lat zrobił on ogromne postępy i zdecydowanie zasługiwał na pochwały jurorów.
Źródło: http://www.radiotimes.com/news/2016-12-26/the-great-christmas-bake-off-meet-the-bakers

Przyznam, że na drugi odcinek świąteczny, wyemitowany w drugi dzień świąt, czekałam z jeszcze większą radością. Jedną z uczestniczek była Chetna, Królowa Smaków, moja faworytka z piątej serii. Co tam inni – to Chetna się liczy! Stęskniłam się za nią i wiedziałam, że to, co przygotuje, będzie niesamowite, jednak nie mogę umniejszać zasług pozostałych. W odcinku pojawiła się także Janet, która dotarła do półfinału w serii drugiej i zasłynęła z gigantycznego sernika z rabarbarem, a jeśli chodzi o męskich uczestników, byli to James z serii trzeciej (który przez cały sezon wychodził na prowadzenie i było niemal pewne, że wygra, lecz w finale zdecydowanie się nie popisał) oraz Howard, który pojawił się w czwartej serii i stał się ofiarą bezwzględnej kradzieży kremu przez inną uczestniczkę (do dziś fani GBBO wspominają Custard-gate).
Źródło: http://brightcove01.brightcove.com/24/4221396001/201612/362/4221396001_5256030126001_5256009662001-vs.jpg?pubId=4221396001

Pierwsze zadanie znów wydawało się proste – dwa rodzaje świątecznych przekąsek. Howard od razu poszedł na całość i użył mąki… Z groszku. Różne rzeczy działy się w namiocie, ale zielonej mąki jeszcze nikt nie widział! Janet poszła w stronę eklerków z krabowym nadzieniem i zachwyciła jurorów swoimi pomysłami, choć jej wypieki trochę się przypaliły. Chetna również nie próżnowała – postanowiła wypełnić kolendrowe ptysie pastą z bakłażana i pomidorów oraz zachwycić jurorów kruchymi kanapeczkami z aromatycznymi ziemniakami i dwoma rodzajami chutneyu. James również dodał do swoich wypieków chutney, tym razem z czerwonej cebuli z dodatkiem koziego sera. Zdecydowanie była to najspokojniej nerwowa część w całej historii GBBO. Janet i Howard uzupełniali się idealnie w swoim flegmatycznym wyrażaniu niepokoju i choć wiadomo było, w jak dużym są niedoczasie, można było odnieść wrażenie, że wszystko jest w porządku, tak miało być i w ogóle czym się przejmować. Jesteśmy zen, nawet jeśli zostały trzy minuty do końca konkurencji!
Zadanie techniczne rozpoczęły enigmatyczne słowa Paula Hollywooda: „bądźcie cierpliwi”. To nigdy nie wróży dobrze (jak w przypadku słynnej focacci z bodajże czwartego sezonu)… I okazało się, że niepokój był jak najbardziej wskazany – Mistrz Drożdży przygotował przepis na Kannelangd, czyli skandynawski chlebek świąteczny z cynamonem. Żaden z uczestników nigdy nie słyszał o tym wypieku, więc było to zdecydowanie trudniejsze wyzwanie, niż to z pierwszego odcinka świątecznego. Największym problemem okazał się kształt bochenka. Każdy uczestnik miał swoją wizję tego wypieku, a James w połowie wyrastania postanowił zmienić swój układ na podpatrzony od Chetny, czym wzbudził niemałe oburzenie prowadzących i samej zainteresowanej. Oliwy do ognia dolał fakt, że to właśnie on wygrał tę konkurencję. Coś czuję, że w brytyjskich mediach społecznościowych już trwają walki między zwolennikami dwojga uczestników…
Źródło: http://www.radiotimes.com/news/2016-12-26/the-great-christmas-bake-off-meet-the-bakers

Ostatnia konkurencja znów zmusiła uczestników do sięgnięcia po malutkie formy. Ich zadaniem było przygotowanie trzydziestu sześciu miniaturek, nawiązujących do świątecznych symboli. Żeby nie było za łatwo, trzy rodzaje ciastek, po dwanaście sztuk. Najbardziej ambitnie do tematu podeszła Chetna (jednocześnie nawiązując do słynnej afery z piątej serii), która postanowiła przyrządzić miniaturki w formie „baked alaska”, czyli lodów zapieczonych w bezie, ułożonych na spodzie z biszkoptu. Kasztanowe Mont Blanc na bezie i biszkoptach autorstwa Janet nie były tak powalające, ale również kosztowały mnóstwo pracy i wysiłku. Howard postanowił pokazać, że potrafi zrobić pyszny custard (którego tym razem nikt mu nie ukradł) i użył go w czekoladowo-orzechowych pucharkach, a James… Cóż, James tym razem nie miał czego podejrzeć u Chetny, więc postanowił nawiązać do klasyki i użyć sprawdzonych smaków takich, jak jabłko w karmelu, pomarańcza z czekoladą i bakalie w rumie. Jakby mało było stresu, Chetnie półka spadła na świeżo pokryte bezą alaski, Janet nie mogła zrobić ganache (a Sue zrobiła jej „lukier” z mąki), Jamesa konstrukcja z piernika rozpadła się całkowicie, a ciastka Howarda wyglądały jak niedogotowane parówki… Chaos! Jednak z tego chaosu wyłoniła się zwyciężczyni, osoba, która powinna była wygrać dwa lata temu… Chetna!

Nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Tym razem tak naprawdę, bez szansy na pojawienie się choćby jednego dodatkowego odcinka. Nadziei nie pozostawiło samo BBC, emitując jednominutowy filmik podsumowujący siedem lat niesamowitego doświadczenia, jakim było GBBO. Wydawać się może, że nie da się zamknąć siedmiu lat w sześćdziesięciu sekundach, a jednak – dobra robota, BBC. Wiem, że format nie zniknie, że wciąż będą pojawiać się kolejne odcinki, kolejne serie… Ale to już nie będzie to samo. Bez Mary, Sue i Mel, bez elegancji i spokojnej brytyjskości BBC, bez przerywników z wiewiórkami… Pozostaje kolekcja poprzednich odcinków, setki niesamowitych przepisów na stronie BBC i piękne wspomnienia po tym niesamowitym doświadczeniu, jakim było śledzenie drogi, jaką przeszli uczestnicy. Ludzie tacy jak my – nie profesjonaliści, a samouki, nie właściciele sieci cukierni, a osoby piekące w domu, dla bliskich. Od nastolatków, po emerytów, od tak zwanych „kur domowych”, po inżynierów. Mieli swoje wzloty i upadki, przekraczali swoje granice, cieszyli się i płakali, a my wraz z nimi. Pewnie gdyby nie GBBO, nie byłoby dzisiaj mojego bloga.

Tak więc – wielkie podziękowania dla BBC za stworzenie tak wspaniałego programu, który zainspirował tysiące ludzi na całym świecie i zmienił życia kilkudziesięciu uczestników. I moje również. 
Źródło: https://www.thesun.co.uk/tvandshowbiz/2481072/the-great-british-bake-off-bids-farewell-to-the-bbc-with-an-emotional-sign-off/



You may also like

Brak komentarzy:

Wszystkie zdjęcia są własnością autorki bloga, chyba że w podpisie znajduje się źródło. Obsługiwane przez usługę Blogger.

FB