Uwielbiam gry komputerowe, niemal tak bardzo, jak książki i pieczenie.

Imprezowe ciasto – czyli tort inspirowany grą Lineage II

/
0 Comments

Uwielbiam gry komputerowe, niemal tak bardzo, jak książki i pieczenie.

W Polsce gry wciąż mają złą opinię, której nie są w stanie zatrzeć nawet sukcesy rodzimych producentów takich jak Techland czy CD Projekt Red. Kojarzone są albo z zabawą dla dzieci, albo z brutalnością, a mało kto chce się zagłębić w ten ciekawy świat i odkryć coś więcej, niż głośne tytuły, przed którymi ostrzegają media. Dla mnie jednak (dobre!) gry to ogromna część życia, a szczególnie jeden tytuł, który towarzyszy mi od kilku lat i nic nie zapowiada, że szybko się rozstaniemy. Chodzi o grę Lineage II.
Źródło: https://l2central.info/home/ruoff/777-innova-novogodnie-syurprizy
Nie będę się zagłębiać w szczegóły, dość powiedzieć, że dzięki tej grze poznałam mnóstwo ciekawych osób, pokonałam wiele lęków związanych z nieśmiałością i, co dla nas dzisiaj najważniejsze, przygotowałam chyba najładniejszy tort w mojej krótkiej karierze. Dziś parę słów o tym małym cudzie. :)
Tort składa się z dwóch ciast czekoladowych, upieczonych według przepisu na najlepsze ciasto czekoladowe (przepis tu). Przełożone są dwoma kremami na bazie kremu maślanego na bezie włoskiej (tutaj). Jeden jest z dodatkiem solonego karmelu (przepis na karmel tutaj), a drugi – kawy. Krem z karmelem ma w sobie wytrącone kryształki cukru, dzięki czemu jest lekko chrupiący i dodaje ciekawą teksturę. W mniejszym cieście umieściłam dodatkowo wydrylowane wiśnie z domowej nalewki, a oba blaty nasączyłam syropem.
Początkowo planowałam zrobić dwa piętra, tak jak w oryginale, jednak zostałam przekonana, by umieścić na cieście wstążki i wydaje mi się, że był to strzał w dziesiątkę. Zrezygnowałam z dwóch podobnych ciast i zdecydowałam, że dolne piętro będzie nawiązywać do stolika, na którym stoi oryginalny tort. Postanowiłam pójść w stronę inspiracji, a nie dokładnego odwzorowania.
Przygotowanie ciasta, wbrew pozorom, było całkiem proste. Podzielić, nasączyć, przełożyć kremami, pokryć cienką warstwą, która miała złapać okruszki… I do lodówki! Gdy drugie piętro się chłodziło, robiłam parter, gdy podstawa wskoczyła do lodówki, zabrałam się za wykańczanie mniejszego. Wykonanie wzoru na kremie było wyjątkowo proste. Użyłam do tego szerokiej łyżeczki, którą przykładałam przy podstawie i przesuwałam pod kątem w górę. Tu bardzo przydatna okazała się deska do serów, którą wykorzystuję jako obrotowy stolik. Następnie ciasto znów wylądowało w lodówce, już na dobre. Obłożenie dolnego ciasta masą cukrową było formalnością.

Wstążki okazały się prostsze, niż się spodziewałam. Z rozwałkowanej masy cukrowej powycinałam równe paski, które następnie zawinęłam dookoła zrolowanego kawałka papierowego ręcznika, połączyłam końce i zostawiłam do wyschnięcia. Wycięłam kilka dłuższych pasków do połączenia obu pętelek, a także kilka mniejszych, na zwisające końce. Gdy wszystko było gotowe, wystarczyło przy pomocy wody skleić pętelki, obwiązać je pośrodku i pozostawić do stwardnienia. Dolną część wstążki przygotowałam podobnie, wycinając krótkie paski z masy i ucinając jeden róg.

W międzyczasie zrobiłam proste i szybkie bezy, tylko białka z cukrem i odrobiną soku z cytryny. Wstawiłam je do piekarnika tuż przed tym, jak zaczęłam robić wstążki i gdy skończyłam, beziki były gotowe do wyjęcia. Kokardki przykleiłam odrobiną wody do masy cukrowej, przytrzymałam chwilę i to wystarczyło, by trzymały się w jednym miejscu.
Gdy bezy ostygły, pozostało złożyć ciasto w całość. W dolną część wbiłam pięć grubych rurek do picia, które przycięłam na odpowiedniej wysokości, aby podtrzymały górne ciasto. Nawet udało mi się je umieścić dokładnie na środku dolnego blatu i nie musiałam nic poprawiać, sukces! Pozostało ukręcić na szybko klasyczny krem maślany (przepis tu) i zacząć ozdabianie. Na oryginalnym cieście jest wzór sznura, który chciałam odwzorować. Jak na pierwszy raz myślę, że wyszło mi całkiem zgrabnie. Bezy i odsączone wiśnie również przykleiłam przy pomocy kremu maślanego.

I gotowe!

Jestem z tego ciasta bardziej niż dumna. Jest dokładnie takie, jakie chciałam na swoje urodziny i nawet drobne wpadki nie popsuły mi jego odbioru. Robiło się całkiem szybko, równie błyskawicznie zniknęło i pozostały tylko okruszki. Ten tort jest połączeniem moich dwóch pasji i choć nie wygląda dokładnie tak, jak oryginał, wydaje mi się, że zachowałam jego charakterystyczne cechy, z odrobiną własnej inwencji.
Tym samym chciałabym rozpocząć serię wypieków inspirowanych grami i książkami. Zalicza się do niej również tarta kajmakowa, a także planuję zrobić więcej projektów na podstawie popkulturowych specjałów.

Dajcie znać, co byście chcieli zobaczyć w tej serii! Lubicie gry komputerowe? :)


You may also like

Brak komentarzy:

Wszystkie zdjęcia są własnością autorki bloga, chyba że w podpisie znajduje się źródło. Obsługiwane przez usługę Blogger.

FB